Rozdział I
Jesienny promień słońca pomału
przesuwał się po policzku Meggi. Tego dnia była w dobrym humorze. Wstała o 8:00
rano, wypiła kawę i zjadła trzy gofry. A, że się spieszyła musiała szybko się
ubrać i pożegnać się z tatą,bo jej mama była już w pracy. Wsiadła w taksówkę
razem z przyjaciółmi.
-Meggi, o której dzisiaj kończysz, może
wyszłybyśmy dziś razem na zakupy?-Spytała Doris, popijając gorącą kawę, którą
kupiła za nim wsiadła do samochodu.
-Wiesz, sama nie wiem. Musiałabym się
spytać, szefowej na jaki temat dziś będzie praca. Bo wiesz... Zawsze daje coś
nowego. Ale napewno będę przed 17:00. I jak nie będę zmęczona to pójdziemy.-
Powiedziała Meggi, wzruszając ramionami.
- Ej, dziewczyny! Wysiadamy
już.-Powiedział Martin(kuzyn Meggi)- Bo się spóźnicie, do pracy.
-Nie martw się, napewno zdążymy. Pilnuj
swojego nosa, bo szybko możesz stracić to co masz.- Warknęła, wkurzona Doris na
Martina, za to że popędzał je by szybciej wyszły.
- Dobra, nie denerwuj się, zdzwonimy
się później. Cześć.- Powiedział Martin zamykając drzwi od taksówki.
Meggi i Doris wysiadły z samochodu i
poszły prosto przechodząc obok najlepszej restauracji w Nowym Jorku! Doris jak
zwykle nie mogła oderwać oczu, od pięknie wyprasowanych obruzów i poustawianych
krzeseł. Łyżeczki i talerze pięknie błyszczały w świetle zapalonych lamp.
Przyjaciółka jak zwykle musiała wziąć Doris za rękę, by ją odczepić od widoku.
-No coś się stało, i dlaczegu mnie tak
trzymasz? Przecież idziemy już, tak??- Spytała zdziwiona Doris
-Tak idziemy już, bo wcześniej musiałam
stać przez twoje wpatrzone oczy w najdroższą restaurację. Ty jak zwykle, jak
coś zobaczyć to pięć minut musisz przy tym stać. Powinnaś zostać dziennikarką,
bo one przynajmniej wszystkiego się dowiadują, robią wywiady. A to właśnie
pasuje do ciebie.
- Tak naprawdę, interesuje się modą. I
tylko tego pragnę, zostać Stylistką i doradzać jak się odpowiednio ubrać, na
wybraną okazję.
-Jak wolisz, lecz wolałabym żebyś
została dziennikarką, dobrze by ci było w tej pracy.
-Nie sądze.
-Najlepiej, skończmy ten temat, bo
widzę że może to sie skończyć kłutnią. Muszę jeszcze papiery zanieść do urzędu,
i takie inne sprawy pozałatwiać. Mam
nadzieję, że nie jesteś z tego powodu smutna, że nie mam za dużo czasu dla
najlepszej przyjaciółki. Ty zawsze mnie rozumiesz i wiesz że jestem teraz
asystentką mojej mamy, i nie mogę się spóźniać, bo to moja szefowa.
-Spoko, ja też już lecę. Kawa mi przez
te gadanie wystygła, teraz to się nadaje tylko do kosza. Muszę lecieć,
buziaki...!
-Pa.-odrzekła Meggi całując w policzek
przyjaciółkę.
Gdy się pożegnały, Meggi dostała sms od
swojej mamy.
(Gossip Girl): Widać, że pani Meggi Clinton się spóźni, a co by było.. Gdyby
straciła pracę, którą kocha??
-No pięknie, dostałam „E-sa” od mamy.
Muszę się pospieszyć, bo dostane ochrzan! Taksówka!! Proszę się zatrzymać!-
wołała Meggi.
-Możę pani pomóc? Przepraszam bardzo nie przedztawiłem się.
Mam na imię Josh Carnel. Podwieść cię?
-Cieszę się, że chce mnie pan podwieść, ale naprawdę mam
jeszcze trochę siły i sama dojdę.
-Napewno? Może jednak się zdecydujesz na tę limuzynę? Mój
kierowca cię zawiezie gdzie chcesz.
- No dobrze, dobrze. Nie wiedziałam że masz limuzyne. Kim ty
jesteś, w ogóle?-Spytała zaciekawiona.
- Mój ojciec to Franklin Carnel, a ja jestem jego synem i
zajmuje się jego firmą. A on jest zawsze zajęty, bo ma codziennie nowe
spotkania z klientami.
-Ach, ja go znam! Znaczy nie z widzenia, tylko wiem że
dzisiaj moja mama ma spotkanie z twoim ojcem.
-To ty jesteś Meggi
Clinton? Ostatnio czytałem o tobie na (Plotkarze). A to prawda co pisali
o tobie?
-A, że niby co? Bo nie wiem.
-(Plotkara) pisała o tobie, że podobno odziedziczysz całą
firmę po matce i ją przejmiesz.
-Po części, prawda. Ale ja szefem firmy? Nie,nie, nie. To nie
możliwe, ja jestem tylko pracownikiem. Nie wierz w takie brednie (Plotkara
czyli Gossip Girl) zawsze musi dodać jakiś ,News.
-To prawda.
-Przepraszam cię, ale czy możemy już wsiąść? Bynajmniej ja?
Bo spiesze się do pracy, pomimo że i tak jestem spóźniona 15 minut.
-Okej. Wsiadaj, mam nadzieję,że dasz się umówić dziś
wieczorem na kolację?
-Yy, no wiesz sama nie wiem. A mianowicie, gdzie?
-Wybierz sobie restauracje, która ci się spodoba.
-Tylko, że mam jeden kłopot. Bo umówiłam się z przyjaciółką
Doris, na zakupy. Ale mogę to przełożyć na sobotę, a z tobą pójść dzisiaj.
(Plotkara): Ale co powiedziałaby na to, Doris? Czy znowu będzie zła na Meggi?
-Nic nie mam przeciwko temu. O 18:00?
- O 18:00 J!.-Rzekła uśmiechnięta Meggi.
Dziewczyna wsiadła w samochód i pojechała z nieznajomym.
-Zatrzymaj się, to tutaj. Dzięki za podwiezienie, później
się spotkamy, pa.
-Do zobaczenia.- powiedział Josh
Budynek gdzie pracowała Meggi, miał 20 piętra. A ona
pracowała na 16 piętrze.
Meggi, weszła do budynku który nazywał się „CDF”, a gdy była
w środku poszła dalej w stronę swojego biura.
W tym momencie zauważyła ją mama, jak zwykle była nie co zdenerwowana.
-Dwadzieścia minut się spóźniłaś, kochanie. Proszę nie
przychodź tak późno. A ja teraz muszę iść na spotkanie, już ci wysłałam sms,
mam nadzieję,że go przeczytałaś. Proszę o to papiery, które masz zanieść do
urzędu „NRG” dwie przecznice dalej się znajduje, a przy okazji możesz również
podpisać te papiery.
-A co to takiego?
- Umowa firmy”Roll book”.
-Dobrze, coś jeszcze?
-Nie to wszystko, możesz już iść.
(Gossip
Girl): Ciekawe czy Meggi poradzi sobie?Przecież ma tyle spraw na głowie...
-Chmm, i od czego
by tu zacząć? Może od tej umowy? Tak,tak najlepiej by było od tego zacząć.
-No więc, umowa podpisana jeszcze tylko muszę skontaktować się z
urzędem, by specjalnie nie iść tam, niech sami tu przyjdą!-Pomyślała Meg.
Za to
przyjaciółka, Meggi w ogóle czym innym się zajmowała...
Po rozstaniu się z Meggi na ulicy, Doris ruszyła w swoją stronę, do
swojej pracy. Teraz plącze się od szefa do biura i od biura do głównej Sali
gdzie leżą na stole projekty ubrań. Doris, tak bardzo chciałaby znaleśc czas by
napisać „esa” do kol. Ale nie ma czasu. Bo ma jeszcze spotkanie ze słynną
projektantką Anną Darkmour. Jest to Francuska, 26 letnia wizażystka, będąca na
27 pokazach mody w Los Angeles. Doris będzie robić wywiad, na temat aktualnej
mody i osiągnięciach Anny Darkmour. Spotkanie ma się odbyć za 10 minut, na tą
okazję Doris wybrała swoją najnowszą sukienkę od znanego projektanta GUCCI.
Dziewczyna nie może się już doczekać, bo naprawdę lubi Annę Darkmour,
zawsze czytała nowe plotki o niej i nawet.. Przeczytała jej biografię. To
cudownie mieć swojego idola, a w szczególności takiego. Ale cóz będę o tym tyle
pisać, za dużo by to czasu zajęło. Doris właśnie idzie do wielkiej Sali, bo tam
będzie przeprowadzać wywiad.
Do Sali (nr.14) pierwsza weszła Doris, czekająca na swojego gościa. Gdy
i również Panna Anna weszła do Sali i usiadła na krześle, od razu Doris
przeszła do samego senda sprawy. Wypytywała się jej o życie prywatne jak i
zawodowe, interesowało ją najbardziej „co uważa o strojach jakie
zaprojektowała”, była zdziwiona odpowiedziami Anny Darkmour, gdyż w większości
to były odpowiedzi: „Poprostu, wpadłam na taki pomysł, i to uszyłam. Pomimo że
nie podobał mi się mój projekt. Ja tylko na tym zarabiam, przeciez nei będę
potem tego nakładać. Prawda??” I tak brzmiała odpowiedź. Doris była lekko ze
smucona, ale cieszyła się tym że prywatnie mogła porozmawiać ze swoją idolką.
Napewno zapamięta ten dzień na zawsze. Po wywiadzie, (i to będzię szczególnie
dziwne...) Panna Anna Darkmour zaproponowała Doris osobiste przyjście na jej
przyjęcie. To było miłe z jej strony, tak bynajmniej pomyślała Doris. Była pewna, że Anna Darkmour polubi Doris.
Dziewczyna wyciagnęła telefon by wysłać, rewelacyjną plotkę na portal
(plotkara.pl czyli Gossip Girl) Bo Plotkara to strona gdzie umieszczane są
plotki, o sławnych i bogatych ludziach. M. In. O: Doris, Meggi, Martinie, Jacku
i Jessice.
(Plotkara):To będzie,
wspaniały dzień dla Doris. Tylko ciekawe,czy Meggi wie że
Doris chce zaprosić ją
by znia poszła na to przyjęcie? Co na to odpowie?
-Dowidzenia, dowidzenia.- rzekła Doris,
odprowadzając Anne.
Doris wyciągnęła telefon a był to (Huawei Vm820),
napisała esa, do Meggi, by się z nią spotkała, bo musi z nią pogadać.
Meggi, właśnie skończyła podpisywać różne
umowy, gdy w jej kieszeni zaczął wibrować telefon. To była wiadomość od Doris,
ale nie odebrała jej bo nie miała czasu. Musiała jeszcze pójść do sekretarki by
skopiowała jej umowę, którą dostała od „Roll Book”. Doris niecierpliwie
czekała, na jaką kolwiek odpowiedź Meggi, lecz nie dostała żadnej.
W końcu Meggi, usiadła przy swoim biurku
pakując dokumenty do teczki, wzięła łyka gorącej herbaty i wyjęła komórkę z
kieszeni.
-Ok, zaraz będę. Tylko jestem ciekawa o co
jej chodzi?- Zadała sobie pytanie Meggi.
Szybko nałożyła swój czerwony zimowy
płaszczyk, czapkę z futerkiem. Do ręki wzięła swoją ulubioną torebkę od Cucci,
ciemno brązową ze skóry węrza.
Rzekła do siebie samej „Już idę”.
Gdy Meggi wybiegła i wsiadła do żółtej
taksówki, to Doris w tym momencie wyłączała swój zielony laptop (Apple),
wyciągając telefon. Wybrała numer, i zadzwoniła do swojej przyjaciółki (Meggi).
Po pięciu minutach, tak jak się umówiły stały już obok siebie i zaczęły
rozmawiać. Pierwsza zaczęła Meggi, musiała zapytać przecież, „Co Doris,
chciałaś?”.
-Po co mnie tu sprowadziłaś, coś się stało?
Jak tak, to ci pomogę.-rzekła Meggi
-Nie, wszystko dobrze. Ale jestem taka
podekscytowana, że muszę ci to powiedzieć!
-No, słucham? O co chodzi?
-Ale najpierw, siadaj zamówimy jakiś lunch, i
pogadamy.-zaproponowała Doris.
Do stolika gdzie siedziała Doris i Meggi,
podszedł kelner.
-Ja poproszę sałatkę „alla Vi” i „filet w
syropie wiśniowym”.-powiedziała Doris uśmiechając się.
-A pani? Czego sobie życzy?-spytał.
-Ja tylko poproszę wodę cytrynową i jakieś
frytki, małą porcję (200g).
-Czym panie płacą?
-Kartą, ja zapłacę.-powiedziała Doris.
Kelner przyniósł, zamówione dania i odszedł.
-No więc? Wyjaśnij, proszę. O co chodzi?
-Aj, żebyś ty wiedziała co sie wydażyło w
mojej pracy!-rzekła podekscytowana Dori, do Meg.
-No niewiem, właśnie oczekuje na odpowiedź.-
powiedziała zniecierpliwiona Meg.
-To słuchaj, bo to będzie ciekawe!
-No czekam..!
-Ok, spoko już!
-Więc, to było tak: Siedziałam w swoim
gabinecie, gdy właśnie miałam przeprowadzić wywiad z Anną Darkmour. Przyszła,
do było pewne na sto procent. Wywiad się odbył, to fakt. A gdy skończyliśmy
już, to Anna (ta słynna projektantka) zaproponowała mi przyjście na jej
przyjęcie!
-Na przyjęcie?!!! Super! A co ja mam z tą
sprawą związek? Chyba nie chcesz m i zaproponować...?
-Tak, zgadzasz się? Na pójście ze mną?
-No pewnie, że tak! Z tej okazji, idziemy na
zakupy!
-New York, Witaj!!!
-O tak, już nie mogę się doczekać!
Doris i Meg, zapłaciły, wyszły z kawiarni i
zamówili taksówkę. Były ucieszone i szczęśliwe, bo dziś znów mogą coś fajnego
kupić! Odwiedziły pięć sklepów, kupiły 3 rzeczy. Suknię, buty i torbę. Były
potym zmęczone, mijała godzina 17:00.
Meggi była granatowa za kolana z krótkim
rękawem. Doris kupiła suknię w jasnym kolorze na jedo ramię.
Pożegnały się na uliczce. Doris weszła do
mieszkania całując po policzku przyjaciółkę.
-Pa, pa!-rzekła Meg.
Meggi, miała dom niedaleko jakieś 50m dalej, więc po chwili stała już przy drzwiach. Zdjęła płaszcz usiadła wygodnie na skórzanym fotelu
i włączyła telewizor (42 calowy), zagotowała wodę i zalała gorącą czekoladę... Koniec rozdziału I.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz