niedziela, 30 grudnia 2012

Moja książka na podstawie "Gossip Girl"


Rozdział I
Jesienny promień słońca pomału przesuwał się po policzku Meggi. Tego dnia była w dobrym humorze. Wstała o 8:00 rano, wypiła kawę i zjadła trzy gofry. A, że się spieszyła musiała szybko się ubrać i pożegnać się z tatą,bo jej mama była już w pracy. Wsiadła w taksówkę razem z przyjaciółmi.
-Meggi, o której dzisiaj kończysz, może wyszłybyśmy dziś razem na zakupy?-Spytała Doris, popijając gorącą kawę, którą kupiła za nim wsiadła do samochodu.
-Wiesz, sama nie wiem. Musiałabym się spytać, szefowej na jaki temat dziś będzie praca. Bo wiesz... Zawsze daje coś nowego. Ale napewno będę przed 17:00. I jak nie będę zmęczona to pójdziemy.- Powiedziała Meggi, wzruszając ramionami.
- Ej, dziewczyny! Wysiadamy już.-Powiedział Martin(kuzyn Meggi)- Bo się spóźnicie, do pracy.
-Nie martw się, napewno zdążymy. Pilnuj swojego nosa, bo szybko możesz stracić to co masz.- Warknęła, wkurzona Doris na Martina, za to że popędzał je by szybciej wyszły.
- Dobra, nie denerwuj się, zdzwonimy się później. Cześć.- Powiedział Martin zamykając drzwi od taksówki.
Meggi i Doris wysiadły z samochodu i poszły prosto przechodząc obok najlepszej restauracji w Nowym Jorku! Doris jak zwykle nie mogła oderwać oczu, od pięknie wyprasowanych obruzów i poustawianych krzeseł. Łyżeczki i talerze pięknie błyszczały w świetle zapalonych lamp. Przyjaciółka jak zwykle musiała wziąć Doris za rękę, by ją odczepić od widoku.
-No coś się stało, i dlaczegu mnie tak trzymasz? Przecież idziemy już, tak??- Spytała zdziwiona Doris
-Tak idziemy już, bo wcześniej musiałam stać przez twoje wpatrzone oczy w najdroższą restaurację. Ty jak zwykle, jak coś zobaczyć to pięć minut musisz przy tym stać. Powinnaś zostać dziennikarką, bo one przynajmniej wszystkiego się dowiadują, robią wywiady. A to właśnie pasuje do ciebie.
- Tak naprawdę, interesuje się modą. I tylko tego pragnę, zostać Stylistką i doradzać jak się odpowiednio ubrać, na wybraną okazję.
-Jak wolisz, lecz wolałabym żebyś została dziennikarką, dobrze by ci było w tej pracy.
-Nie sądze.
-Najlepiej, skończmy ten temat, bo widzę że może to sie skończyć kłutnią. Muszę jeszcze papiery zanieść do urzędu, i takie inne sprawy pozałatwiać.  Mam nadzieję, że nie jesteś z tego powodu smutna, że nie mam za dużo czasu dla najlepszej przyjaciółki. Ty zawsze mnie rozumiesz i wiesz że jestem teraz asystentką mojej mamy, i nie mogę się spóźniać, bo to moja szefowa.
-Spoko, ja też już lecę. Kawa mi przez te gadanie wystygła, teraz to się nadaje tylko do kosza. Muszę lecieć, buziaki...!
-Pa.-odrzekła Meggi całując w policzek przyjaciółkę.
Gdy się pożegnały, Meggi dostała sms od swojej mamy.
(Gossip Girl): Widać, że pani Meggi Clinton się spóźni, a co by było.. Gdyby straciła pracę, którą kocha??
-No pięknie, dostałam „E-sa” od mamy. Muszę się pospieszyć, bo dostane ochrzan! Taksówka!! Proszę się zatrzymać!- wołała Meggi.
-Możę pani pomóc? Przepraszam bardzo nie przedztawiłem się. Mam na imię Josh Carnel. Podwieść cię?
-Cieszę się, że chce mnie pan podwieść, ale naprawdę mam jeszcze trochę siły i sama dojdę.
-Napewno? Może jednak się zdecydujesz na tę limuzynę? Mój kierowca cię zawiezie gdzie chcesz.
- No dobrze, dobrze. Nie wiedziałam że masz limuzyne. Kim ty jesteś, w ogóle?-Spytała zaciekawiona.
- Mój ojciec to Franklin Carnel, a ja jestem jego synem i zajmuje się jego firmą. A on jest zawsze zajęty, bo ma codziennie nowe spotkania z klientami.
-Ach, ja go znam! Znaczy nie z widzenia, tylko wiem że dzisiaj moja mama ma spotkanie z twoim ojcem.
-To ty jesteś Meggi  Clinton? Ostatnio czytałem o tobie na (Plotkarze). A to prawda co pisali o tobie?
-A, że niby co? Bo nie wiem.
-(Plotkara) pisała o tobie, że podobno odziedziczysz całą firmę po matce i ją przejmiesz.
-Po części, prawda. Ale ja szefem firmy? Nie,nie, nie. To nie możliwe, ja jestem tylko pracownikiem. Nie wierz w takie brednie (Plotkara czyli Gossip Girl) zawsze musi dodać jakiś ,News.
-To prawda.
-Przepraszam cię, ale czy możemy już wsiąść? Bynajmniej ja? Bo spiesze się do pracy, pomimo że i tak jestem spóźniona 15 minut.
-Okej. Wsiadaj, mam nadzieję,że dasz się umówić dziś wieczorem na kolację?
-Yy, no wiesz sama nie wiem. A mianowicie, gdzie?
-Wybierz sobie restauracje, która ci się spodoba.
-Tylko, że mam jeden kłopot. Bo umówiłam się z przyjaciółką Doris, na zakupy. Ale mogę to przełożyć na sobotę, a z tobą pójść dzisiaj.
(Plotkara): Ale co powiedziałaby na to, Doris? Czy znowu będzie zła na Meggi?
-Nic nie mam przeciwko temu. O 18:00?
- O 18:00 J!.-Rzekła uśmiechnięta Meggi.
Dziewczyna wsiadła w samochód i pojechała z nieznajomym.
-Zatrzymaj się, to tutaj. Dzięki za podwiezienie, później się spotkamy, pa.
-Do zobaczenia.- powiedział Josh
Budynek gdzie pracowała Meggi, miał 20 piętra. A ona pracowała na 16 piętrze.
Meggi, weszła do budynku który nazywał się „CDF”, a gdy była w środku poszła dalej w stronę swojego biura.  W tym momencie zauważyła ją mama, jak zwykle była nie co zdenerwowana.
-Dwadzieścia minut się spóźniłaś, kochanie. Proszę nie przychodź tak późno. A ja teraz muszę iść na spotkanie, już ci wysłałam sms, mam nadzieję,że go przeczytałaś. Proszę o to papiery, które masz zanieść do urzędu „NRG” dwie przecznice dalej się znajduje, a przy okazji możesz również podpisać te papiery.
-A co to takiego?
- Umowa firmy”Roll book”.
-Dobrze, coś jeszcze?
-Nie to wszystko, możesz już iść.
                         (Gossip Girl): Ciekawe czy Meggi poradzi sobie?Przecież ma tyle spraw na głowie...

-Chmm, i od czego by tu zacząć? Może od tej umowy? Tak,tak najlepiej by było od tego zacząć.
-No więc, umowa podpisana jeszcze tylko muszę skontaktować się z urzędem, by specjalnie nie iść tam, niech sami tu przyjdą!-Pomyślała Meg.
 Za to przyjaciółka, Meggi w ogóle czym innym się zajmowała...
Po rozstaniu się z Meggi na ulicy, Doris ruszyła w swoją stronę, do swojej pracy. Teraz plącze się od szefa do biura i od biura do głównej Sali gdzie leżą na stole projekty ubrań. Doris, tak bardzo chciałaby znaleśc czas by napisać „esa” do kol. Ale nie ma czasu. Bo ma jeszcze spotkanie ze słynną projektantką Anną Darkmour. Jest to Francuska, 26 letnia wizażystka, będąca na 27 pokazach mody w Los Angeles. Doris będzie robić wywiad, na temat aktualnej mody i osiągnięciach Anny Darkmour. Spotkanie ma się odbyć za 10 minut, na tą okazję Doris wybrała swoją najnowszą sukienkę od znanego projektanta GUCCI.
Dziewczyna nie może się już doczekać, bo naprawdę lubi Annę Darkmour, zawsze czytała nowe plotki o niej i nawet.. Przeczytała jej biografię. To cudownie mieć swojego idola, a w szczególności takiego. Ale cóz będę o tym tyle pisać, za dużo by to czasu zajęło. Doris właśnie idzie do wielkiej Sali, bo tam będzie przeprowadzać wywiad.
Do Sali (nr.14) pierwsza weszła Doris, czekająca na swojego gościa. Gdy i również Panna Anna weszła do Sali i usiadła na krześle, od razu Doris przeszła do samego senda sprawy. Wypytywała się jej o życie prywatne jak i zawodowe, interesowało ją najbardziej „co uważa o strojach jakie zaprojektowała”, była zdziwiona odpowiedziami Anny Darkmour, gdyż w większości to były odpowiedzi: „Poprostu, wpadłam na taki pomysł, i to uszyłam. Pomimo że nie podobał mi się mój projekt. Ja tylko na tym zarabiam, przeciez nei będę potem tego nakładać. Prawda??” I tak brzmiała odpowiedź. Doris była lekko ze smucona, ale cieszyła się tym że prywatnie mogła porozmawiać ze swoją idolką. Napewno zapamięta ten dzień na zawsze. Po wywiadzie, (i to będzię szczególnie dziwne...) Panna Anna Darkmour zaproponowała Doris osobiste przyjście na jej przyjęcie. To było miłe z jej strony, tak bynajmniej pomyślała Doris.  Była pewna, że Anna Darkmour polubi Doris. Dziewczyna wyciagnęła telefon by wysłać, rewelacyjną plotkę na portal (plotkara.pl czyli Gossip Girl) Bo Plotkara to strona gdzie umieszczane są plotki, o sławnych i bogatych ludziach. M. In. O: Doris, Meggi, Martinie, Jacku i Jessice.
(Plotkara):To będzie, wspaniały dzień dla Doris. Tylko ciekawe,czy Meggi wie że Doris chce zaprosić ją by znia poszła na to przyjęcie? Co na to odpowie?
-Dowidzenia, dowidzenia.- rzekła Doris, odprowadzając Anne.
Doris wyciągnęła telefon a był to (Huawei Vm820), napisała esa, do Meggi, by się z nią spotkała, bo musi z nią pogadać.
Meggi, właśnie skończyła podpisywać różne umowy, gdy w jej kieszeni zaczął wibrować telefon. To była wiadomość od Doris, ale nie odebrała jej bo nie miała czasu. Musiała jeszcze pójść do sekretarki by skopiowała jej umowę, którą dostała od „Roll Book”. Doris niecierpliwie czekała, na jaką kolwiek odpowiedź Meggi, lecz nie dostała żadnej.
W końcu Meggi, usiadła przy swoim biurku pakując dokumenty do teczki, wzięła łyka gorącej herbaty i wyjęła komórkę z kieszeni.
-Ok, zaraz będę. Tylko jestem ciekawa o co jej chodzi?- Zadała sobie pytanie Meggi.
Szybko nałożyła swój czerwony zimowy płaszczyk, czapkę z futerkiem. Do ręki wzięła swoją ulubioną torebkę od Cucci, ciemno brązową ze skóry węrza.
Rzekła do siebie samej „Już idę”.
Gdy Meggi wybiegła i wsiadła do żółtej taksówki, to Doris w tym momencie wyłączała swój zielony laptop (Apple), wyciągając telefon. Wybrała numer, i zadzwoniła do swojej przyjaciółki (Meggi). Po pięciu minutach, tak jak się umówiły stały już obok siebie i zaczęły rozmawiać. Pierwsza zaczęła Meggi, musiała zapytać przecież, „Co Doris, chciałaś?”.
-Po co mnie tu sprowadziłaś, coś się stało? Jak tak, to ci pomogę.-rzekła Meggi
-Nie, wszystko dobrze. Ale jestem taka podekscytowana, że muszę ci to powiedzieć!
-No, słucham? O co chodzi?
-Ale najpierw, siadaj zamówimy jakiś lunch, i pogadamy.-zaproponowała Doris.
Do stolika gdzie siedziała Doris i Meggi, podszedł kelner.
-Ja poproszę sałatkę „alla Vi” i „filet w syropie wiśniowym”.-powiedziała Doris uśmiechając się.
-A pani? Czego sobie życzy?-spytał.
-Ja tylko poproszę wodę cytrynową i jakieś frytki, małą porcję (200g).
-Czym panie płacą?
-Kartą, ja zapłacę.-powiedziała Doris.
Kelner przyniósł, zamówione dania i odszedł.
-No więc? Wyjaśnij, proszę. O co chodzi?
-Aj, żebyś ty wiedziała co sie wydażyło w mojej pracy!-rzekła podekscytowana Dori, do Meg.
-No niewiem, właśnie oczekuje na odpowiedź.- powiedziała zniecierpliwiona Meg.
-To słuchaj, bo to będzie ciekawe!
-No czekam..!
-Ok, spoko już!
-Więc, to było tak: Siedziałam w swoim gabinecie, gdy właśnie miałam przeprowadzić wywiad z Anną Darkmour. Przyszła, do było pewne na sto procent. Wywiad się odbył, to fakt. A gdy skończyliśmy już, to Anna (ta słynna projektantka) zaproponowała mi przyjście na jej przyjęcie!
-Na przyjęcie?!!! Super! A co ja mam z tą sprawą związek? Chyba nie chcesz m i zaproponować...?
-Tak, zgadzasz się? Na pójście ze mną?
-No pewnie, że tak! Z tej okazji, idziemy na zakupy!
-New York, Witaj!!!
-O tak, już nie mogę się doczekać!
Doris i Meg, zapłaciły, wyszły z kawiarni i zamówili taksówkę. Były ucieszone i szczęśliwe, bo dziś znów mogą coś fajnego kupić! Odwiedziły pięć sklepów, kupiły 3 rzeczy. Suknię, buty i torbę. Były potym zmęczone, mijała godzina 17:00.
Meggi była granatowa za kolana z krótkim rękawem. Doris kupiła suknię w jasnym kolorze na jedo ramię.
Pożegnały się na uliczce. Doris weszła do mieszkania całując po policzku przyjaciółkę.
-Pa, pa!-rzekła Meg.
Meggi, miała dom niedaleko jakieś 50m dalej, więc po chwili stała już przy drzwiach. Zdjęła płaszcz usiadła wygodnie na skórzanym fotelu i włączyła telewizor (42 calowy), zagotowała wodę i zalała gorącą czekoladę...  Koniec rozdziału I.

Brak komentarzy: